Publikujemy kolejną recenzję spektaklu telewizyjnego – „Królowej boazerii” – zrealizowanego przez WFDiF w ramach projektu „Teatroteka”, prezentowanego w konkursie na najlepszą reżyserię spektaklu tv podczas 22. INTERPRETACJI. Autorką recenzji jest Agnieszka Zgraja.
*
,,Życie, śmierć i… boazeria. Królowa boazerii jako studium przemijania”
„Królowa boazerii” w reżyserii Tadeusza Kabicza to opowieść o zmieniającym się świecie i przemijaniu, o tych którzy odchodzą i którzy zostają. To także obraz walki o swoje miejsce w świecie i ukazanie próby ocalenia swojego “ja”, które okazuje się być anachroniczne, nie pasujące do otaczającego świata. Tytułową królową boazerii jest znakomicie odegrana przez Dorotę Segdę Matka. W wyniku konfliktu z córką Wandą – świetnie odegraną przez Agatę Różycką – studentką szkoły reżyserskiej, która w ramach jednego z zadań ukazała rodziców, ich mieszkanie, a także przeszłość rodzinną w negatywny sposób, postanawia, że należy pozbyć się boazerii w przedpokoju.
Właśnie to wydarzenie, stanowiące punkt zawiązania akcji dramatu, rozpoczyna długą i bezskuteczną walkę Matki z boazerią, ale także z samą sobą, walkę, która stanowi swego rodzaju próbę rozliczenia z przeszłością, a ostatecznie okazuje się być walką na śmierć i życie. Dramat Kabicza w całości rozgrywa się w mieszkaniu bohaterów, jest to przestrzeń zamknięta, stanowiąca symbol ,,starego świata”. Świadczy o tym staroświecki wystrój, dominują w nim brązy i inne ciemne barwy oraz meble z zeszłego wieku.
Do tej scenografii zostały dobrane także kostiumy aktorów. Stroje Matki, Ojca, a także Babci, wpisujące się gamę kolorystyczną panującą w mieszkaniu, kontrastują z żywymi barwami ubrań Wandy, ale także syna Piotra i jego dziewczyny Alicji, którzy swoimi stylem życia wyłamują się ze schematów symbolizowanych przez peerelowskie meble i boazerię.
Ta ostatnia staje się symbolem kondycji ludzkiej w określonych warunkach historycznych. Jej stan w pewien sposób koresponduje z życiem wewnętrznym bohaterki, obrazując jej uczucia, a także relacje z mężem i dziećmi oraz stan fizyczny i psychiczny. Związek Matki z boazerią okazuje się być nierozerwalny i niezbywalny. Jest ona dla protagonistki niczym fatum, przed którym nie da się uciec.
Właśnie dlatego Matka wydaje się być postacią wewnętrznie rozdartą, z jednej strony najbardziej pragnie pozbycia się boazerii, z drugiej nie jest w stanie się zdobyć na ten ruch. Ostatecznie ponosi klęskę, która pisana była jej od początku, wydaje się, że boazeria musiała wygrać, ponieważ siła trwania tego co symbolizuje (staromodność, przestarzałość) jest znacznie większa niż siła oporu Matki wobec tych jakości, które zresztą odnoszą się do niej samej. Gdy dochodzi do momentu próby — boazeria zaczyna być ściągana, a tym samym niszczona przez majstrów – bohaterka ostatecznie ugina się, nie jest w stanie znieść tego widoku i przerywa remont.
Wydaje się, że postępuje ona w ten sposób, ponieważ dobrze wie, że ona i jej mąż należą do świata, który już bezpowrotnie przeminął, świata, w którym lamusiarska dziś boazeria była krzykiem mody. Wystrój mieszkania nie jest jednak jedynym elementem spektaklu, który to ilustruje, także fakt, że dzieci bohaterów wyprowadziły się i zaczęły swoje własne życie, inne do tego jakie wiedzie starsze pokolenia, ukazuje, że należą one do innej rzeczywistości.
Między innymi to właśnie dlatego Matka, tak bardzo pragnie pozbyć się boazerii, wydaje jej się, że wymieniając ją na katalogowe wnętrze rodem z Ikei, ona i jej mąż zrobią istotny krok w stronę nowoczesności. Krok który zdaje się być koniecznym, aby zapobiec postępującemu powoli rozpadowi rodziny. Zmiana ta jest jednak niemożliwa, ponieważ Matka pochodzi ze ,,świata boazerii”, jeśli jedna ma zniknąć, druga także nie może istnieć. Właśnie ta zależność przesądza o sile boazerii.
W swej sztuce Kabicz snuje rozważania o ludzkim życiu i zmieniającym się świecie. Dzięki osadzeniu historii w zwyczajnej przestrzeni, której odpowiedniki wielu oglądających zapewne może znaleźć we własnym otoczeniu lub wspomnieniach widz może odnieść wrażenie, że jest świadkiem błahej codzienności bohaterów, podgląda ich, słucha o ich codziennych problemach.
Bohaterowie doświadczają małych i dużych tragedii, radości, rozczarowań, kryzysów są to jednak zdarzenia, które dotykają większość społeczeństwa, co więcej wiele z nich wiąże się z procesem upływu czasu: narodziny dziecka, choroba i śmierć starszych członków rodziny, konflikty z dzieckiem, które dorosło i ma inną wizję świata, niż rodzic. Boazeria leży w centrum wszystkich tych wydarzeń. Mimo że ewidentnie jest metonimią całości staroświeckiego wystroju mieszkania oraz przestarzałego stylu życia Matki i Ojca, nie funkcjonuje ona w odosobnieniu. Reżyser skorzystał tu z możliwości jakie dawał mu teatr telewizji, ukazał całość mieszkania, kilka pokoi oraz ich wzajemne rozmieszczenie.
Podobna scenografia i takie rozplanowanie przestrzeni byłoby niezwykle trudne do pokazania na tradycyjnej scenie, a to właśnie dzięki niemu potęguje się wrażenie podglądania czyjejś codzienności. Takie relacje publiczności z aktorami, świetnie wpisują się w koncepcję czwartej ściany. Warto tu także zaznaczyć, że scenografia została ukształtowana tak, że tworzy typową scenę pudełkową, jest ona jednak rozszerzona przez to, iż w jej skład wchodzi nie jeden pokój, a wiele, każde pomieszczenie jest osobnym pudełkiem, mimo że wspólnie tworzą zamkniętą całość.
Rozłożenie akcji między różne pomieszczenia sprawia, że widz, ogląda całość przedstawionej rzeczywistości, jej pełen obraz, nie tylko wycinek, co pogłębia realizm przedstawionych wydarzeń, ruch bohaterów po mieszkanie jest naturalny, mogą oni swobodnie przemieszczać się z pokoju do pokoju, tak jak robią to codziennie zwyczajni ludzie.
Mówiąc o przestrzeni w spektaklu Kabicza, nie sposób zapomnieć przedpokoju, w którym znajduje się boazeria. Jest on swego rodzaju osią świata, a więc niezmiennym elementem, może właśnie dlatego, boazerię można zdjąć, dopiero w chwili, gdy świat przedstawiony nie jako ulega rozpadowi, gdy odchodzi matka, która była jego centralną postacią.
O jej nadzwyczajnej roli w porządku ukazanej rzeczywistości świadczy między innymi jej reakcja na teledysk Wandy. Matka korzysta bowiem z okazji by spojrzeć na swoje życie z zewnątrz, staje się ona widzem, dokładnie tak, jak oglądający spektakl, podgląda swoje własne życie w steatralizowanej formie. Ojciec, który także widzi ten film pozostaje jednak w porządku teatralnym “na swoim miejscu” zostaje tylko bohaterem, podczas gdy Matka w pewien sposób stanowi figurą widza wpisaną w treść przedstawienia. Gdy przestrzeń życiowa bohaterki staje się teatrem (a raczej studiem filmowym) zauważa ona jej groteskową wręcz anachroniczność.
Ciekawy w tym kontekście wydaje się być jeden z ostatnich momentów spektaklu scena, niezwykle metateatralna scena, która jest formą teatru w teatrze, a także pogłębia zapoczątkowaną przez scenę teledysku teatralizację życia bohaterów. Chodzi tu o występ tancerki na tle scenografii, przypominającej boazerię, któremu towarzyszy wypowiedź Wandy, podsumowująca życie matki oraz jej walkę z przedpokojem.
Ten fragment przedstawienia ma być fragmentem projektu dyplomowego Wandy w szkole reżyserskiej, o tym samym tytule, który nosi spektakl, jednak stanowi także integralną część sztuki Kabicza, o czym świadczy między innymi fakt, że to z niego widzowie dowiadują się o śmierci Matki. Wandzie w szkole zarzucono, iż jej projekt nie ma zakończenia, co staje się dla Ojciec, i dzieci motywacją, by rozpocząć niszczenie boazerii, co stanowi zakończenie historii ich Matki. Życie bohaterów łączy się więc z filmem Wany na wielu poziomach, im bliżej końca sztuki tym bardziej projekt bohaterki zlewa się z przedstawieniem Kabicza, o czym najlepiej świadczy fakt, że oba teksty tak naprawdę mają wspólne zakończenie.
Wszystkie te aspekty, a także niezwykle przekonywująca gra aktorska – na uwagę zasługują przede wszystkim występ Doroty Segdy i Mirosława Kropielnickiego – czynią „Królową boazerii” tekstem, którym można odczytać na wielu poziomach. Przedstawiona historia z pewnością dla wielu widzów będzie punktem wyjścia do refleksji o problemach codzienności, których niejako stali się świadkami. Mimo pozornej przyziemności, powszedniości tych spraw, na oczach oglądających rozgrywa się prawdziwa tragedia, walka z samym sobą i światem.
Agnieszka Zgraja Tekst powstał na zamówienie
XXII INTERPRETACJI w ramach współpracy ze studentami kierunków: kulturoznawstwo, kultury mediów i polonistyka na Uniwersytecie Śląskim