Recenzja spektaklu konkursowego „Kiedy stopnieje śnieg”

Publikujemy ostatnią z recenzji – spektaklu konkursowego „Kiedy stopnieje śnieg” w reż. Katarzyny Minkowskiej z TR Warszawa autorstwa Aleksandry Szczyrby. 

*

„Stopił się czy się nie stopił?”

Spektakl „Kiedy stopnieje śnieg” w reżyserii Katarzyny Minkowskiej w tandemie z dramaturgiem Tomaszem Walesiakiem rozpoczyna się głosami trzech bohaterów z offu, którzy próbują ustalić kolejność zdarzeń. Jakich? Tego się dowiemy wraz z rozwijającą się dramaturgią przedstawienia, a może nie? Wywołanie tematu samobójstwa nigdy nie jest proste, bo jak opisać, przedstawić coś, z czym ludzie nie potrafią uporać się czasem przez całe życie?

Gdy zostaje nam zarysowany kontekst sytuacji o wypadku, widz zaczyna w samodzielny sposób wyobrażać sobie możliwy przebieg wydarzeń, który do tego doprowadził. W trakcie tego, zostaje wrzucony w sam środek nieprzepracowanej, rodzinnej traumy. Spotkanie w rodzinnym domu staje się pretekstem do odsłonięcia wieloletnich napięć, bolesnych tajemnic i barier międzypokoleniowych. Środek ciężkości zostaje przeniesiony z rodziców zmarłej córki na kuzynostwo.

Ten aspekt frapował najbardziej, ponieważ to rodzice są tymi, którzy goreją nad stratą, a uwagę przeniesiono na głośne, kłótliwe kuzynostwo, które swoimi problemami życiowymi, strachem przed powrotem do domu, problemem alkoholowym zabierało przestrzeń mogąca posłużyć komu innemu. Nawarstwienie się postaci, które choć interesujące, pozostają niedostatecznie rozwinięte, co sprawia, że relacje między nimi nie zawsze wydają się wiarygodne. Na przykład ojciec – apodyktyczny, symbol rodzinnej traumy. Jego postać zostaje schematycznie naszkicowana, a relacje z pozostałymi członkami rodziny nie zostają w pełni rozwinięte.

Dodanie kuzynki-filmowca, która przekształca rodzinny dramat w możliwy materiał artystyczny nie wybrzmiewa tak mocno, jak mógłby w skoncentrowanej narracji. Zamiast tego osłabia uniwersalność przesłania spektaklu. Spektakl stara się balansować między realistycznymi konfliktami, a surrealistyczną wizją rodziny, co prowadzi do nadmiernego przeładowania wątków.

Symbolika – tej nie brakuje – monstrualny kołowrotek/bęben od pralki, wąż czy wizualne odwołania do przemocy psychicznej, momentami zdają się być dosłowne lub wręcz nachalne. Niestety zamiast dopełniać treść, często staje się bardziej niejasna dezorientując widza niż go poruszając. Przez to długość trwania spektaklu zdaje się męczyć widza, powodując zniecierpliwienie i częstsze spoglądanie na zegarek.

Spektakl „Kiedy stopnieje śnieg” podjęło się próby połączenia realistycznych, międzypokoleniowych problemów z artystycznym eksperymentem, jednakowoż dzieło kończy się realizacją w ujęciu bardziej ambitnym niż efektywnym. Wprawdzie spektakl podejmuje ważne tematy jak: niezrozumienie, brak akceptacji czy samotność, ich ukazanie zostaje spłycone i mocno osadzone w powierzchownych metaforach. Opus magnum Katarzyny Minkowskiej stworzone zostało z potencjałem, ale ostatecznie efekt daje wrażenie pretensjonalności i niedopracowania.

Aleksandra Szczyrba
Tekst powstał na zamówienie XXII INTERPRETACJI
w ramach współpracy ze studentami
kierunków: kulturoznawstwo, kultury mediów i polonistyka
na Uniwersytecie Śląskim

WIĘCEJ TEKSTÓW W DZIALE RECENZJE