Strona główna / Interpretacje / Aktualności / Trwanie i zmiana w polityce i sztuce w perspektywie ewolucji człowieka
Trwanie i zmiana w polityce i sztuce w perspektywie ewolucji człowieka
22/11/2022

W przerwie między oglądaniem kolejnych propozycji festiwalowych zapraszamy do lektury eseju autorstwa Marka Migalskiego o tym, że nasz mózg jest… leniwy!

Z gustami artystycznymi jest jak z poglądami politycznymi – niełatwo je zmienić. Wie to każdy, kto ze zdziwieniem przygląda się, jak „ci drudzy”, ci, z którymi nie zgadzamy się pod względem artystycznym czy ideologicznym, nadal tkwią w swoich sympatiach do jakiegoś twórcy czy partyjnego przywódcy. Sami – co oczywiste – nie zauważamy, iż podlegamy podobnemu uporowi (u siebie postrzegamy go jako „wierność” lub „trwałość”).

Ale nie powinniśmy się dziwić, bowiem zmiana gustów czy poglądów wymaga wysiłku, a nasz mózg – co może wielu zaskoczyć – jest leniuszkiem. Ciężko pracuje na co dzień (i co noc) – to prawda: stanowi około 2 procent naszego ciała, a zużywa 20 procent energii. Dlatego właśnie, jeśli nie musi się wysilać, to tego nie robi. Wybiera znane heurystyki, dotychczasowe ścieżki postępowania, sprawdzone sposoby radzenia sobie z zalewem informacji. Z tego powodu, jeśli nie jest zmuszony do podjęcia weryfikacji dotychczasowych torów rozumowania, nakazuje organizmowi trwanie w sprawdzonych do tej pory sposobach radzenia sobie z rzeczywistością.

To dlatego, jeśli nie stanie się nic nadzwyczajnego, słonice prowadzą swoje stada do wodopojów codziennie tą samą ścieżką, a bociany co roku lecą identyczną trasą z Afryki do Europy. Bo jeśli coś się sprawdziło w przeszłości, jest wielce prawdopodobne, iż sprawdzi się w przyszłości. Takie postępowanie jest ewolucyjnie opłacalne. I nasz mózg to „wie”.

Wbrew powszechnemu mniemaniu nie służy on do myślenia. Jego głównym zadaniem jest przetrwanie organizmu, którego jest częścią. Dokładnie tak jak nerki, płuca, serce czy wątroba pracuje na rzecz podtrzymania życia. I robi wszystko, by tak się stało. Stąd zresztą wynikają najczęściej krytykowane przez nas „jego” skłonności: do podporządkowania się grupie, egoizmu, obżarstwa, przemocy, nieufności wobec „obcych”… Przez miliony lat naszej ludzkiej i przedludzkiej egzystencji tego typu reakcje były uzasadnione. Choć trzeba pamiętać, że także z natury (i z ewolucji) wynikają nasze „dobre” cechy – empatia, umiejętność współpracy i kooperacji, altruizm (nie tylko wobec własnej grupy krewniaczej, ale często ponadgatunkowy). W obu jednak przypadkach mózg podpowiada nam postępowania (bądźmy brutalnie szczerzy – nie podpowiada, lecz nakazuje), które są korzystne i ewolucyjnie opłacalne.

I niechęć do zmiany do takich zachowań należy. Byłoby fatalnie dla naszych przodków, gdyby za każdym razem szukali wody gdzieś indziej, niż poprzednim razem. Lub gdyby co chwila porzucali dotychczasowy sposób polowania na rzecz jakiejś nowości. Wszyscy jesteśmy potomkami tych hominidów, które chętnie trwały w tym, co już znały i rozpoznały jako korzystne dla siebie. Nie dziwmy się zatem sobie i innym, że mamy naturalną (sic!) predylekcję do pozostawania w tym, co już przez nas przyjęte i praktykowane.

Ale uwaga! Taka postawa działa do czasu. Do czasu, gdy trwanie w niej może być dla nas zgubne. Bo zdarza się, iż okoliczności zmieniają się na tyle, że pozostawanie w dotychczasowej hermeneutyce czy paradygmacie jest szkodliwe, a nawet zabójcze. Wówczas zmiana jest konieczna, niezbędna, ratująca życie. Nie stanęlibyśmy na szczycie „piramidy zwierząt”, gdybyśmy jako rodzaj (a potem gatunek Homo sapiens) nie potrafili w odpowiedniej chwili dokonywać zmiany w naszym myśleniu oraz postępowaniu. To właśnie owa zdolność właściwej reakcji naszego mózgu na zmieniającą się rzeczywistość zaprowadziła nas do sal koncertowych i uniwersyteckich, biur i wieżowców, wreszcie wystrzeliła nas w kosmos. Jeśli czymś naprawdę i zasadniczo różnimy się od innych zwierząt zamieszkujących Ziemię, to – prócz brutalności i cieszenia się nieuzasadnionym okrucieństwem – właśnie ową umiejętnością zmiany sposobów myślenia, gdy jest to konieczne. Tak, trwać w sprawdzonych schematach i wykorzystywać je do przeżycia w sprzyjających okolicznościach potrafi byle ślimak. Zaprzeczyć im, zanegować, skorygować, gdy jest taka potrzeba – to najlepiej ze wszystkich istniejących organizmów potrafią ludzie (oraz bakterie – żeby być uczciwym).

Co zatem jest godne podziwu u ludzi? Zarówno umiejętność posługiwania się sprawdzonymi i zweryfikowanymi przez rzeczywistość heurystykami, jak i zdolność do ich zmiany, gdy jest to konieczne wobec napływających ze świata nowych informacji. Piszę to jako osoba, która wiele razy zmieniała poglądy polityczne, i dziś, po wielu meandrach ideologicznych, osiadła na ciepłej mieliźnie nihilistycznego liberalizmu. Ale także jako autor kilku powieści, którego gusta literackie (czy szerzej – artystyczne) zmieniały się po wielekroć. Kiedyś odczuwałem dyskomfort wobec ideowego i estetycznego halsowania. Dziś wiem, że jeśli jest szczere, a nie koniunkturalne, jest arcyludzkie. Strzeżmy się osobników, którzy nigdy nie zmienili poglądów politycznych i gustów artystycznych – mogą być niebezpieczni dla siebie i innych. Cieszmy się trwałością postaw, gdy ma to sens. I radujmy się zmianą, gdy jest właściwą reakcją na transformującą się rzeczywistość.

Marek Migalski – dr hab., prof. politologii na UŚ w Katowicach. Autor kilkudziesięciu książek i artykułów naukowych i  powieści, emerytowany polityk

Tekst pochodzi z katalogu XXI INTERPRETACJI

Kategoria: Aktualności

Zobacz również: