Strona główna / Interpretacje / Aktualności / Słaba ona, słaby on. O konkursowym spektaklu tv „Słabi”
Słaba ona, słaby on. O konkursowym spektaklu tv „Słabi”
16/11/2018

„Słabi. Ilustrowany banał teatralny”, autorstwa dramatopisarki młodego pokolenia, Magdaleny Drab, to sztuka poruszająca trudny temat depresji, dotąd w teatrze raczej pomijany. Tekst został doceniony na Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@Port w 2017 roku, zdobywając Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną. „Słabi…”, w reżyserii Arka Biedrzyckiego w ramach Teatroteki WFDiF, to pierwsza realizacja tej sztuki, nigdzie jeszcze nie wystawianej, a jedynie publicznie odczytywanej.

Główna bohaterka, Anina, to młoda matka, która nie potrafi sobie poradzić z życiem. Jest nieustannie zmęczona, smutna, przygaszona, a przede wszystkim czuje się stygmatyzowana przez otoczenie, zarówno to bliższe, jak i dalsze. W taki sposób zresztą ją poznajemy – pierwsza scena spektaklu to relacje obcych osób, które mówią o Aninie, jakby wypowiadały się w reportażu telewizyjnym o sąsiadce, która okazała się przestępczynią. Bohaterka „Słabych…” cierpi na depresję, a jej choroba pozostaje niezauważona. Nikt nie jest zainteresowany tym, by jej pomóc. Wręcz przeciwnie – jej mąż jest wiecznie niezadowolony, potrafi tylko narzekać, że dziecko płacze, że żona źle stoi, źle chodzi.

Rozmowy małżonków ślizgają się po powierzchni problemów, ale żadnego z nich nie dotykają głębiej. Całe życie bohaterki przepełnione jest rutyną, która wydaje się jej nie do zniesienia. Anina (grana przez Karolinę Kominek) jest nieszczęśliwa, jak sama mówi: „czasami nie potrafi zapanować nad nerwami”, w trudnych chwilach ucieka od rzeczywistości w fantazje, w sny pełne przemocy (duszenie własnego syna czy wieszanie na haku na mięso wyjątkowo uciążliwej klientki sklepu). Nadzieją na chwilowe ukojenie wydaje się znajomość z równie „słabym” pracownikiem sklepu mięsnego. Mężczyzna wykreowany przez Michała Meyera jest zblazowany, bez ambicji, niezdolny do miłości.

Ich potajemne romantyczne spotkanie początkowo nosi znamiona desperacji, ale po chwili okazuje się możliwością prawdziwego kontaktu z drugim człowiekiem, relacji opartej na zrozumieniu. Główni bohaterowie są obojętni, nie okazują emocji, ale właśnie takie jest oblicze depresji, przed którą postacie dramatu nie są w stanie się bronić. Spektakl Arka Biedrzyckiego to obraz pokolenia, które nie potrafi i nie ma siły, by sprostać oczekiwaniom narzuconym przez społeczeństwo. Anina czuje się słaba, ale jak można czuć się inaczej, słysząc nieustannie: „niejedna by chciała tak jak ty…”, wiedząc, że w oczach innych jest złą matką, niedoceniającą swojego ułożonego przecież życia, i obywatelką.

„Słabi…” tak naprawdę opowiadają o odrębności i nieprzystawalności – o ich odczuwaniu i odbieraniu przez innych. Twórcy zdają się też zastanawiać (czy może tylko zauważają, wpisując się w myśl hasła kampanii społecznej „Twarze Depresji. Nie oceniam. Akceptuję”) nad postawą społeczną, która nie wiadomo dlaczego przyzwala na bezkarne i bezrefleksyjne ocenianie i osądzanie drugiego, czasem całkiem obcego, człowieka, który walczy ze swoimi ukrytymi przed światem zewnętrznym demonami.

Agata Rudzińska
Tekst pochodzi z „Gazety na Interpretacje” nr 5

Piątek, 16 listopada 2018 roku, Wydział Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego, Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, ul. św. Pawła 3, godz. 13.15

 

 

Kategoria: Aktualności

Zobacz również: