Strona główna / Interpretacje / Aktualności / Być w działaniu, poszukiwać, kreować! Rozmowa z Darią Kopiec
Być w działaniu, poszukiwać, kreować! Rozmowa z Darią Kopiec
16/11/2018

Rozmowa z Darią Kopiec, reżyserką konkursowego spektaklu „Zakonnice odchodzą po cichu” z Teatru im. Kochanowskiego w Opolu.

Jaki był początek powstania spektaklu, który będzie udział w konkursie? Co stało się punktem zapalnym, inspiracją?

Punktem wyjścia do powstania spektaklu była książka Marty Abramowicz pod tytułem „Zakonnice odchodzą po cichu”. Ta książka poruszyła mnie do głębi. Skromna forma reportażowego przekazu, jest wspaniałym elaboratem dotykającym tematu kobiecości, cielesności, wiary, powołania. Ten hermetyczny świat kobiecych namiętności, oczekiwań, pragnień to poruszający obraz ludzkich uniwersalnych dylematów z którymi mierzy się większość z nas. Okoliczność miejsca akcji jakim jest zakon tylko przejaskrawia mechanizm społeczny, w którym wszyscy żyjemy. W pewnym sensie ta książka to głos nawołujący o respektowanie praw człowieka. Apel o walkę w sprawie praw kobiet. Spektakl powstał w ramach I edycji konkursu MODELATORNIA organizowanego przez Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu.

Jakie trudności napotkała Pani w trakcie prac? Co okazało się największym wyzwaniem?

„Zakonnice odchodzą po cichu” to pierwszy spektakl w mojej reżyserii, który powstał z inspiracji reportażem. Teatr dokumentalny dopiero odkrywam, poznaję jego możliwości inscenizacyjne. To bardzo trudna forma, nieoczywista, wymagająca  niekonwencjonalnych rozwiązań. Przyznam, że od momentu pracy nad spektaklem „Zakonnice odchodzą po cichu” jestem zafascynowana takim rodzajem teatralnej wypowiedzi. Pociąga mnie charakter tej pracy i ekscytuje siła, jaką daje prawda dokumentalna w akcji scenicznej. Uważam, że taki rodzaj teatru jest szczególnie potrzebny dzisiaj i chętnie angażuję się w taki rodzaj pracy.

Jakie metody stosuje Pani w pracy z aktorem? Czy jest to relacja partnerska, czy jednak aktor jest narzędziem w realizacji założonych celów?

Wierzę w siłę zespołu. Ważna jest dla mnie zarówno obsada jak i zespół realizacyjny. Zawsze precyzyjnie dobieram współtwórców spektaklu. Uważam, że teatr to fuzja wrażliwości i talentów, gra zespołowa, w której każdy ma swoją funkcję. Cenię aktorów, którzy są obecni w procesie twórczym, dyskutują, mają swój indywidualny stosunek do postaci. To dla mnie dowód zaangażowania i profesjonalizmu.

Co dla Pani w pracy reżysera jest najważniejsze? Co daje szczególną radość, a co wciąż jest utrapieniem?

Realizacja spektaklu to spotkanie. Funkcją reżysera jest przeprowadzić wszystkich współtwórców przez twórczy proces, asystować podczas dokonywania artystycznych wyborów zarówno aktorom jak i realizatorom biorącym udział we współtworzeniu wypowiedzi teatralnej oraz stworzyć sobie samemu dobre warunki do kreatywnej pracy. Ważne jest dla mnie zaufanie, odwaga twórcza i brak kompromisów. Najgorzej jest, kiedy pojawia się STRACH! To uczucie niszczy wszystko. Kocham próbować, wymyślać, sprawdzać. Ten czas podczas realizacji jest dla mnie najprzyjemniejszy. Lubię fantazjować! Tydzień przed premierą kojarzy mi się z wysiłkiem. To już nie jest praca twórcza, tylko próba sił. Wierzę, że z czasem się to zmieni.

Gdyby nie była Pani reżyserem to… 

… poświęciłabym się filmom animowanym. Kocham film! Wierzę w siłę ruchomego obrazu i mam tego dowody, że mogę spełniać się twórczo zarówno w teatrze jak i w filmie. Chyba mam taki charakter, że lubię być w działaniu! Poszukiwać! Kreować!

Rozmawiała Agnieszka Markowska
Wywiad został przeprowadzony na potrzeby „Gazety na Interpretacje” nr 5

 

Kategoria: Aktualności

Zobacz również: