Strona główna / Interpretacje / Aktualności / W sieci animozji. O filmie fabularnym „Chwila”
W sieci animozji. O filmie fabularnym „Chwila”
15/11/2018 Karolina Kostyra

Rok temu Piotr Domalewski zasłynął doskonale przyjętym przez krytykę i publiczność filmem „Cicha noc”. Jego debiut fabularny poprzedzony był serią krótkometrażowych realizacji stworzonych podczas nauki w szkole filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego.

Dla młodego twórcy (co ten sam przyznaje w wywiadach) etiudy były doskonałym sposobem na naukę reżyserskiego rzemiosła. Z jednej strony można je zatem traktować jako mniej lub bardziej udane wprawki przed długometrażową produkcją, z drugiej jednak niektóre filmowe miniatury Domalewskiego bronią się jako osobne, zamknięte dzieła.

Imponująca jest różnorodność tematów i poetyk obecnych w studenckiej twórczości filmowca. Pomimo że większa część jego etiud mieści się w ramach filmowego realizmu (skupionego na podglądaniu małych-wielkich dramatów życia codziennego), reżyser jest w stanie wydobyć w poszczególnych realizacjach wyjątkowy właśnie dla nich rodzaj autentyzmu. W „Obcym” ubiera lęki mieszkańców popegeerowskiej wsi w konwencję thrillera. Z gatunkiem komedii romantycznej w stylu indie mierzy się przy okazji realizacji „Jedynego wyjścia” – etiudy, której bohaterem jest agorafobik poszukujący miłości. Natomiast w krótkim filmie „Chwila” w klasycznej formie opowiada o niepokoju wkradającym się w przestrzeń eleganckiej dzielnicy willowej. Wszystkie trzy produkcje zauważane były na przeglądach filmowych. Ostatnia z nich prezentowana będzie na festiwalu Interpretacje.

„Chwila”, podobnie jak „Cicha noc”, skupiona jest na obnażaniu rodzinnych sekretów i patologii. W etiudzie trwającej zaledwie kwadrans Domalewski przekonująco zarysował sieć rodzinnych i koleżeńskich animozji, które na co dzień przykryte są konwenansami i przyzwyczajeniem. Choć dynamika domowych relacji, pełna nerwowej energii krzątanina bohaterów, przypominać może późniejszy debiut Domalewskiego, to środowisko portretowane przez reżysera, a także rodzaj trapiących rodzinę problemów znacznie się różnią. W końcu „każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób”. Wyjątkowo dla siebie Domalewski nie umiejscawia akcji w środowisku klasy robotniczej, lecz przygląda się życiu wygodnie mieszkających, zadbanych Polaków.

Sobotnie popołudnie. Willa na przedmieściach Warszawy. Marcin, Beata i ich dorastająca córka wracają z zakupów. Małżeństwo przed czterdziestką należy do tego szczególnego, uprzywilejowanego grona osób, które w ramach obowiązków towarzyskich spotyka się ze znajomymi na smacznych, zapijanych winem kolacjach. Pozwalają sobie, aby w głowie im nieco zaszumiało, opowiadają soczyste dowcipy, ale zawsze są przy tym błyskotliwi, zrelaksowani, pełni klasy. Umawiają się tylko w ładnych i czystych miejscach. Właśnie na tego rodzaju wieczorną posiadówkę Marcin i Basia umówili się z sąsiadami. Mężczyzna idzie właśnie do nich dopytać, o której godzinie dokładnie wpadną, kiedy przypadkowo dostrzega kolegę w sytuacji, która głęboko nim wstrząśnie.

Autor: Karolina Kostyra
Tekst pochodzi z „Gazety na Interpretacje” nr 4

Czwartek, 15 listopada 2018 roku, Wydział Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego, Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, ul. św. Pawła 3, godz. 11.10

Kategoria: Aktualności

Zobacz również: